co dalej?

2007, wystawa indywidualna, Galeria Otwarta Pracownia, Kraków

Czas

Uwięzieni w czasie nie potrafimy bez niego funkcjonować.

Nie możemy się również wyzwolić od jego liniowości i ukierunkowania, a co za tym idzie od pojęć: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Istniejemy tylko w ramach tej struktury. Gdzieś na progu świadomości, wspierani wiarą, przeczuwamy istnienie wieczności, teraz niedostępnej.

I tak, my – niemi widzowie, pomiędzy zmieniającymi się obrazami, trwamy w oczekiwaniu nieznanego.

Powtarzające się natrętnie zdarzenia gubią chronologię i czas przestaje być ukierunkowany. Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, kolejne dni noce zlewają się, jak rzeki w wody oceanu, w jeden obieg zamknięty.

 

Przestrzeń

Zagęszczana przez czas, tworzy jednorodną tkankę. Formy, jakie przyjmuje, stanowią pewne o niej wyobrażenia.

Powoli, acz nieodwołalnie, dzień za dniem, stajemy się niewolnikami własnych obrazów i intencji.

Próby przeniknięcia tej tkanki, codzienne peregrynacje, choć chwilowo dają ułudę spojrzenia poza granice naszego widnokręgu, ostatecznie okazują się niewystarczające.

Po raz wtóry potykamy się o swoje ślady.

Przeglądając się w lustrze formy, nie potrafię przejść na jego drugą stronę.

Co dalej?

 

 

 

 

 

Wzdłuż dłuższej osi białego, pustego, prostokątnego pomieszczenia, na podłodze i suficie rozciągnięta została luminescencyjna taśma. Dzięki luminescencji ascetyczny rysunek wymiarujący daną przestrzeń jest widoczny w całkowitej ciemności. Co jakiś czas włączane światło żarówki podwieszonej centralnie u sufitu, ładuje blednące w ciemności linie, a także ukazuje oświetloną rzeczywistą przestrzeń pustego pomieszczenia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W drugim, mniejszym pomieszczeniu podłoga została wyłożona tafla lustrzanej blachy na miękkiej warstwie gąbki. Powoduje to uginanie się lustra podłogi pod wpływem ciężaru widza i deformowanie odbijanego rysunku sufitu i ściany. Gasnące, analogicznie do poprzedniego pomieszczenia, światło wydobywa z ciemności luminescencyjne pasy i ich odbicia. I znowu, cyklicznie włączane światło demaskuje prawdziwy wygląd pomieszczenia

 

 

 

Nasze i tak ograniczone możliwości percepcji zostały tu jeszcze bardziej zawężone do dwóch uparcie powtarzających się obrazów przestrzeni zależnych od źródła światła.

 

 

 

 

Całości towarzyszył dźwięk przypływającej fali morskiej.